Jesień w pełni. Motywacja do jakiejkolwiek aktywności poza podjadaniem spada. Robi się zimno, ciemno, chce się spać…Poświęć 5 minut a pokaże Ci, jak poradzić sobie z jesiennym kryzysem.
Właśnie przeżyłam swój pierwszy tydzień jesiennego kryzysu. Pobudka o 6, praca, obiad, iii.. nie pamiętam co, bo zasnęłam.. Zakładam, że nie jestem osamotniona w tej żenującej refleksji.
Całe szczęścia mam męża, który da mentalnego kopniaka i wygoni ze strefy komfortu.
Z rana ambitnie założyłam, że będę biegać. Zwykle biegam z kimś, bo wtedy czuję większą presję i motywację zewnętrzną. Teraz musiałabym iść sama. Już właściwie pewna, że nie idę , zostałam prawie siłą wygoniona z domu.
Po ciężkiej próbie przebrania się w stój bardziej odpowiedni do biegania ruszyłam niechętnie za drzwi. Gdy dobiegłam do parku i przestałam mijać ludzi okazało się, że… jest całkiem przyjemnie.
Teraz tylko ja wyznaczam tempo biegu, ja decyduję ile przebiegnę, to w sumie rzadka egoistyczna chwila dnia, kiedy jestem tu i teraz tylko dla siebie i tylko ze sobą. Nie muszę udawać, że mam jeszcze siłę, gdy wypluwam płuca albo zwalniać bo ktoś umiera. Mogę zwrócić uwagę na zmieniające się otoczenie (oo, to liście już spadają?) i bezkształtne wyrazy ludzi, których czasem mijam.
Wniosków jest kilka – koncentrujesz się na byciu tu i teraz, uspokajasz myśli i nerwy. Oczyszczasz umysł i ciało, produkujesz endorfiny, zwiększasz swoją wydolność. Jesteś milszy dla rodziny i bliskich, bardziej pogodzony ze sobą i aktualnymi problemami.
Stajesz się bardziej sprawny fizycznie i odporny.
Dostrzegasz jak głęboko nieszczęśliwi lub bezbarwni są przechodnie- czy zwykle też tak wyglądam??
Zauważasz, że jest pięknie; że spontaniczne miejsce na Twojej drodze –przez sytuację lub widok – staje się doskonałym celem lub nagrodą za podjęty wysiłek.
Co to będzie? To już zależy od Ciebie. W mojej wędrówce odnalazłam widok łagodzący zadyszkę po górskich podskokach. To był dobry dzień.